Recenzja „Hobbit: bitwa pięciu armii”

Spisu treści:

Recenzja „Hobbit: bitwa pięciu armii”
Recenzja „Hobbit: bitwa pięciu armii”

Wideo: Hobbit: Bitwa Pięciu Armii. Recenzja #82 2024, Czerwiec

Wideo: Hobbit: Bitwa Pięciu Armii. Recenzja #82 2024, Czerwiec
Anonim

Bitwa pięciu armii Petera Jacksona kończy trylogię Hobbita nieco rozczarowującą nutą, ale warto odbyć ostatnią podróż do Śródziemia.

Hobbit: Bitwa pięciu armii rozpoczyna się zaraz po tym, jak Bilbo Baggins (Martin Freeman), Thorin Oakenshield (Richard Armitage) i jego kompania krasnoludów z powodzeniem wypędziły smoka Smauga (Benedict Cumberbatch) z Lonely Mountain, tylko dla Smauga zemścić się, padając ogniem na mieszkańców miasta Lake. Następnie Thorin zostaje dotknięty „chorobą smoka”, gdy szuka Arkenstone w ogromnych skarbcach Erebor, powodując, że oszaleje mocą, paranoikiem i nie chce podtrzymać umowy, którą zawarł z Bardem (Luke Evans) i jego ludzie.

Tymczasem Azog Defiler (Manu Bennett) maszeruje z armią orków w kierunku Samotnej Góry, nawet gdy król Thranduil (Lee Pace) prowadzi tam armię elfów, aby zdobyć swoją część hordy skarbów Erebora. Niedługo potem jednak Legolas (Orlando Bloom) i Tauriel (Evangeline Lilly) odkrywają, że kolejna armia orków, z Gundabad, również zbliża się do twierdzy Thorina.

Image

Gdy Thorin i jego krewni wzmacniają Erebor i czekają na posiłki, scena jest przygotowana na jedno epickie starcie - ostateczną bitwę, która raz na zawsze określi, kto przejmie kontrolę nad Samotną Górą …

Image

Bitwa Pięciu Armii ma służyć nie tylko jako zakończenie trylogii reżysera Petera Jacksona Hobbit, ale także jako rozdział „pomostowy” w jego adaptacji trylogii autora Hobbita JRR Tolkiena Władca Pierścieni. To wysokie zamówienie; a pod koniec dnia Bitwa Pięciu Armii jest w stanie żonglować obiema kulami, nie upuszczając żadnej (całkowicie). Jednocześnie jednak ten film może być najmniej satysfakcjonujący z dotychczasowych przygód Jacksona w Śródziemiu.

Głównym zagadnieniem jest to, że Battle of the Five Armies - scenariusz napisany przez Jacksona wraz z jego zaufanymi współpracownikami, Philippą Boyens i Franem Walshem (również z Guillermo del Toro) - nigdy nie przezwycięża poczucia, że ​​to druga połowa filmu (i być może taki był pierwotny plan, kiedy Hobbit był planowany jako dwa filmy), który został rozciągnięty, aby wypełnić formę trzyaktowej narracji.

Istnieje pełny wątek tematyczny - dotyczący niebezpieczeństw chciwości i żądzy władzy - między Bitwą Pięciu Armii a jej poprzednikiem, Pustką Smauga. Finał Hobbita przynosi również garść wątków postaci wprowadzonych w dwóch poprzednich filmach (jeśli nie zawsze w zadowalający sposób). Problem polega na tym, że Battle of the Five Armies po prostu nie działa jako samodzielne doświadczenie w sposób, który (prawdopodobnie) wszystkie pięć poprzednich filmów Śródziemia Jacksona w pewnym stopniu zarządzał. W rezultacie jego konfiguracja do trylogii Pierścienie jest bardziej ciężka i obca w stosunku do (już napiętej) opowieści.

Image

Pod względem wizualnym i technicznym Bitwa Pięciu Armii osiąga poprzeczkę wyznaczoną przez poprzednie filmy Hobbita, ale brakuje jej pomysłowości. Zdjęcia Andrew Lesnie są jak zawsze solidne. On, współpracując z ogromnym zespołem produkcyjnym trylogii Jacksona i Hobbita (złożonym z projektantów kostiumów, scenografów, rekwizytorów itp.), Ponownie maluje wspaniały portret scenerii Śródziemia i kolorowych fantastycznych stworzeń zamieszkujących ten region.

Jednak tak naprawdę nie ma żadnych konkretnych sekwencji, które wyróżniałyby się jako innowacyjne, a akcja / walka wydaje się jeszcze bardziej podobna do gry wideo i nadmiernie przetworzona niż w poprzednich filmach Hobbita (podobnie jak połączenie komponentów praktycznych i CGI). Sytuacje bojowe często służą jako „substancja” filmu, ale są zbyt powtarzalne w swojej konstrukcji, aby dobrze służyć temu celowi. Może w tym momencie jest to po prostu zbyt znajome, ale sądząc po jego pracy nad Bitwą Pięciu Armii, Jackson filmowiec potrzebuje naładowanych akumulatorów. Nawet wykorzystanie 3D w tym filmie nie jest wystarczająco kreatywne, aby koniecznie uzasadniało dopłatę za bilet (to samo dotyczy formatu HFR 3D).

Mimo wszystko Bitwa Pięciu Armii lata dość szybko, pomimo nieporęcznej edycji i wczesnego przeskakiwania między wątkami fabularnymi. Gdy wszyscy już są na miejscu, bieg do celu jest płynniejszy; trzeci akt filmu zawęża koncentrację na bardziej intymnym konflikcie, w którym bierze udział tylko garstka bohaterów, i udaje mu się być względnie bardziej emocjonalnie wpływowy (pomimo wszystkich meandrów, jakie trzeba podjąć, aby się tam dostać). Te pozytywne elementy pomagają zrekompensować to, co nie działa.

Image

Martin Freeman jako Bilbo jest tak uroczo zdystansowany i dzielny jak zawsze, ale został (nieco niezręcznie) zastąpiony jako bohater przez Thorina Richarda Armitage'a, który ma najlepiej zdefiniowany łuk postaci spośród wielu graczy w Battle of the Five Armies. Dwaj aktorzy nie tylko dobrze odgrywają swoje role, ich sceny razem są zdecydowanie najbardziej angażujące, jeśli chodzi o materiał niezwiązany z akcją. Bitwa Pięciu Armii nie ma wielkiego „serca”, ale ta, którą posiada, pochodzi od relacji Bilbo / Thorin.

Inne wątki fabularne - takie jak „trójkąt miłosny” między Legolasem (Orlando Bloom), Taurielem (Evangeline Lilly) i Kili (Aidan Turner) - są również opakowane, choć nie tak skutecznie. Bloom i Lily czują się dobrze w swoich rolach, ale włączenie ich bohaterów do większej fabuły Hobbita ostatecznie wydaje się niepotrzebne, teraz, gdy zostało w pełni zagrane.

Image

Lee Pace jako Thranduil i Luke Evans jako Bard, po raz kolejny, są silni jak ich bohaterowie - jednak ich własne wątki fabularne w tym filmie ostatecznie rozwiązują się z większym szumem zamiast huku. Ian McKellen jako Gandalf Grey jest oczywiście świetny jak zawsze, choć nawet on czuje się trochę zbyteczny w stosunku do większej fabuły w Battle of the Five Armies, gdy konflikt z Nekromantą (również przedstawiony przez Cumberbatch) zostanie rozwiązany.

Pojawia się tu kilku innych znanych mieszkańców Śródziemia - w tym Cate Blanchett jako Galadriel i Sylvester McCoy jako Radagast Brown - ale czasami ich włączenie nie wydaje się organiczne ani znaczące … lub, w najgorszym przypadku, wydaje się bardzo wymuszony (jak wtedy, gdy Ryan Gage jako intrygujący Alfrid z Lake-town zostaje wezwany do komicznej ulgi). Wygląda na to, że wiele z tych drugoplanowych postaci w Battle of the Five Armies jest tam głównie, aby mogli wziąć ostatni ukłon, gdy filmowcy żegnają Śródziemie Jacksona … Lub, w przypadku Billy'ego Connolly'ego jako Króla Daina II Żelazna Stopa, aby pojawić się na tyle długo, aby stać się częścią sagi Śródziemie.

Image

Podsumowując: ta część Hobbita (poza wszelką krytyką) zasługuje na spojrzenie, zakładając, że nadążałeś za poprzednimi filmami Hobbita. Bitwa pięciu armii Petera Jacksona kończy trylogię Hobbita nieco rozczarowującą nutą, ale warto odbyć ostatnią podróż do Śródziemia. Może nie dokończyć sekstetu filmowego Hobbit / Władca Pierścieni w spektakularnym stylu, ale Bitwa Pięciu Armii właściwie właściwie kończy historię, którą rozpoczął Jackson. I za to można pochwalić.

ZWIASTUN FILMU

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii gra teraz w kinach 2D, 3D, IMAX 3D i HFR 3D. Ma on 150 minut długości i jest oznaczony jako PG-13 dla długich sekwencji intensywnej akcji fantasy i przerażających obrazów.

Daj nam znać, co myślisz o filmie w sekcji komentarzy poniżej. Jeśli widziałeś ten film i chcesz omówić szczegóły na jego temat, nie martwiąc się o zepsucie wrażeń tym, którzy jeszcze go nie widzieli, przejdź do naszej dyskusji na temat bitwy o pięć armii spoilerów.

W celu dogłębnej dyskusji na temat filmu przez redaktorów Screen Rant wkrótce zajrzyj do naszego odcinka The Hobbit: Bitwa pięciu armii podcastu SR Underground.

Obserwuj nas i rozmawiaj filmy @screenrant.