Przegląd Ghost Rider

Spisu treści:

Przegląd Ghost Rider
Przegląd Ghost Rider

Wideo: GHOST RIDER 2 - Nicolas Cage o filmie 2024, Lipiec

Wideo: GHOST RIDER 2 - Nicolas Cage o filmie 2024, Lipiec
Anonim

Niestety Ghost Rider przetrwał do czasu przedpremierowego: nudnego i graniczącego z kiepskim.

Jak napisałem wcześniej tutaj w Screen Rant, poszedłem do Ghost Rider bez żadnych uprzedzeń na temat postaci, ponieważ nigdy nie czytałem komiksu. Byłem też nieco optymistyczny (oparty na jednej z przyczep), że może okazać się co najmniej dobry, jeśli nie świetny.

No cóż…

Image

Dla tych, którzy nie znają tej postaci, Ghost Rider to tak naprawdę Johnny Blaze (poważnie), w którym w tej roli gra Nicolas Cage. Lubię oglądać Cage'a na ekranie, chociaż jego występy są „identyczne”, od filmu do filmu, który zaczyna mnie trochę rozrzedzać. Nie ma nic osobistego w stosunku do faceta, ale ma tak wyraźnie dziwaczną dostawę, że zaczyna on przyćmić postacie, które gra.

Ghost Rider rozpoczyna się opowieścią wyjaśniającą, jak w 1800 roku diabeł zawarł umowę z mężczyzną, aby został jego „Ghost Riderem”: zasadniczo łowcą nagród dla diabła, zbierając dusze, które zostały przeznaczone na potępienie. Okazuje się, że było miasto tysiąca ludzi, które zostały skorumpowane przez chciwość i stały się niesamowicie złe. Jeździec Duchów tego czasu poszedł zbierać i zakończył się kontraktem wartym wszystkie 1000 ich dusz.

Image

Teraz z jakiegoś powodu te 1000 dusz uczyniłoby diabła niesamowicie potężnym, dając mu zdolność rządzenia ziemią lub coś w tym rodzaju. Dlaczego tylko 1000 dusz na planecie miliardów lub biorąc pod uwagę liczbę dusz, które diabeł prawdopodobnie już miał, miałby taką różnicę, jest poza mną. W każdym razie ten Jeździec Duchów, wiedząc, jakie będą konsekwencje przekazania kontraktu, odstąpił od swojej zgody i „przeszedł diabła”. Niezła sztuczka.

Przejdźmy więc do znacznie młodszego Johnny'ego Blaze, który wraz z ojcem wykonuje akrobacje motocyklowe w podróżujących karnawałach. Johnny jest zakochany w Roxanne, o której nie wiemy nic poza faktem, że jest naprawdę urocza, kocha Johnny'ego, a jej ojciec się z nią przenosi, aby ich rozdzielić, ponieważ Johnny nie jest dla niej wystarczająco dobry. Postanawiają uciec razem, ale oczywiście tak się nie dzieje.

Okazuje się, że ojciec Johnny'ego jest bardzo chory i że Mefistofeles (który był najwyraźniej „diabłem” w prologu i granym przez Petera Fondę) pojawia się i oferuje Johnny'emu układ: wyleczy swojego ojca w zamian za jego duszę. Rzeczywiście, następnego ranka jego tata jest zdrowy jak wół, ale wiedząc, że ten nieznośny agent Szatana, dobra wiadomość nie może trwać długo.

Johnny staje się gwiazdą kaskaderskiego motocyklisty na poziomie Evela Knievela, który ma obsesję na punkcie mrocznej strony religii i okultyzmu. Właśnie kiedy myśli, że będzie miał szansę zacząć od nowa bez zbliżającego się wezwania zła wiszącego nad jego głową, wielkie M pojawia się, by wezwać znacznik Johnny'ego. Oczywiście, jak to bywa w tego rodzaju filmach, wygląda na to, że młody człowiek (zwany Czarnym Sercem) chce przejąć kontrolę nad tym, kto uważa, że ​​nadszedł czas, aby „starzec” odsunął się na bok. On chce dawno utraconego kontraktu na 1000 dusz i zabiera demony reprezentujące ziemię, powietrze i wodę. Myślę, że „ogień” jest już zajęty przez Ghost Rider.

Image

Rozpętają się bitwy, dobre triumfy nad złem, yadda yadda yadda.

Co jest fajnego: początkowa transformacja Johnny'ego Blaze'a w Ghost Rider, helikoptera, obserwującego, jak jeździ i rozdziera otoczenie. Sam Elliot pojawia się krótko jako dozorca cmentarza, na którym znajduje się kontrakt. Znowu Elliot jest kolejną postacią, którą lubię, ale czułem się, jakby prowadził tutaj Krisa Kristoffersona z Blade. Aha, a Eva Mendes, która gra miłość, jest oczywiście bardzo gorąca.

Co nie jest fajne: nie powinno być, ale film był niesamowicie nudny. Znasz to uczucie, siedzisz tam i oglądasz film i nagle stajesz się świadomy upływu czasu. „Jak długo to trwa?” „Ile jeszcze musi to potrwać?” „KIEDY to się skończy?” Naprawdę nienawidzę, kiedy to się dzieje. Wydawało się też, że reżyser naprawdę próbował zastosować motyw „starego zachodniego”. Były strzały, które najwyraźniej próbowały naśladować stare westerny, takie jak zbliżenie oczu dobrego faceta i złych facetów, stojących twarzą w twarz i innych drobiazgów. Niestety, w połączeniu z muzyką okazało się tandetne i prawie mnie rozśmieszyło.

A potem jest CGI. Przede wszystkim przypominało mi to straszny film Van Helsing. Krótkie przebłyski strony demona Blackheart i Mefistofelesa wyglądały jak efekt ducha z przejażdżki Disneya „The Haunted Mansion”. Wyglądało to jak projekcja 2D na twarzy aktora. Był to wyraźny efekt horroru PG-13, niezbyt przerażający, aby nie wystraszyć licznych 4-latków na widowni (czego nie zrobił), ale wtedy był tak „czysty”, że wydawał się całkowicie fałszywy.

Nie nienawidziłem Ghost Rider, ale też mi się nie podobało. Bardziej niż cokolwiek innego odeszłam z uczuciem obojętności.