American Gods Heads to War w finale sezonu 1

Spisu treści:

American Gods Heads to War w finale sezonu 1
American Gods Heads to War w finale sezonu 1

Wideo: American Gods Season 1 Finale Review 2024, Lipiec

Wideo: American Gods Season 1 Finale Review 2024, Lipiec
Anonim

American Gods Starza kończy swój pierwszy sezon, dochodząc do początku prawdziwej historii w obiecującym, czasem mylącym finale sezonu.

Dzięki The Leftovers HBO, The Hula's The Handmaid's Tale, a teraz także American Gods Starz, w tym roku było wiele do omówienia, jeśli chodzi o wykonalność rozszerzenia ustalonej historii powieści telewizyjnej z wyraźnym celem robienia tego, co robi telewizja najlepsze: unikanie zakończenia i pozostawienie historii tak długo, jak to możliwe. Na pewno jest wiele innych przykładów do wyboru, ale w 2017 roku pojawiła się znakomita telewizja z ekspansji lub obietnicy rozwinięcia historii, które po raz pierwszy powstały w formie książkowej.

Biorąc pod uwagę rodzaje opowiadanych historii - od mizoginistycznych koszmarów dystopijnych po niuansowe medytacje nad żalem i nieodgadnioną naturę wszechświata - naprawdę nie ma jasnego wzoru na to, jaki rodzaj książki stworzy najlepszą serię, szczególnie gdy wyczerpuje materiał źródłowy z którego został uzyskany. Resztki działały w dużej mierze dlatego, że pozostawienie granic powieści pozwoliło na ponowne odkrycie serii w drugim sezonie, co spowodowało wystarczająco kreatywną huśtawkę, po której Damon Lindelof i Tom Perrotta pokonali kolejne osiem godzin z parku i skończyli na jednej najlepsze finały telewizyjne wszechczasów. Resztki również działały, ponieważ nie miały centralnej fabuły per se, ale raczej serię bardzo osobistych, powiązanych ze sobą opowieści, które mniej więcej krążyły wokół tego samego pytania: jak postępujesz i żyjesz z wielką tajemnicą?

Image

Opowieść służebnej i amerykańscy bogowie nie są do końca tam obecni, choć w przypadku tych ostatnich nie z powodu braku prób Bryana Fullera i Michaela Greena. Obie serie pokazały, że nie są oparte wyłącznie na fabule, wykorzystując częściowo retrospekcje i sugestywne obrazy wizualne, co oznacza, że ​​dodatkowe odcinki mogą iść w dowolne miejsce, tak szybko lub powoli, jak wymagają tego narracyjne potrzeby każdego serialu. Ale podczas gdy Handmaid mniej więcej wykorzystywał całą książkę w swoich pierwszych 10 odcinkach, American Gods, podobnie jak Mr. Wednesday i Shadow Moon, robi długą drogę, wprowadzając historię Gaimana do telewizji. Zamiast wyczerpać całą powieść w jednym sezonie, twórcy serialu zdecydowali się spowolnić i rozwinąć je, utrzymując powieść pod ręką, aby pomóc w przyszłych odcinkach.

Image

Kiedy się nad tym zastanowić, „Przyjdź do Jezusa” jest równie dobrym miejscem, jak zakończenie każdego pierwszego sezonu, i coś w rodzaju hazardu, gdyby seria nie została wybrana na sezon 2. To niekoniecznie antyklimatyczne, ale nie to też dokładnie koniec. Być może dzieje się tak dlatego, że tak wiele z tego sezonu odczuwało, przynajmniej tak epizodycznie, że zawsze było coś więcej do powiedzenia - a przynajmniej tyle pozostawiono do powiedzenia - że finał zakończy się w podobny sposób. Przybycie wszystkich do domu Wielkanocy, stado jezusów w jej towarzystwie, obecność Nowych Bogów i raczej teatralne ujawnienie przez pana środę jego prawdziwej tożsamości

.

były tam wszystkie składniki solidnej narracji. A jednak American Gods przekształcił to w coś innego, wciąż satysfakcjonujący moment budowania zespołu, który mocno podkreślał obietnicę dalszych. Nadchodzi wojna; musisz tylko poczekać do sezonu 2, aby zobaczyć którykolwiek z nich lub naprawdę zrozumieć jego większe implikacje.

To satysfakcjonujące, że środa ogłasza się Odinem i powala grupę beztwarzowych sługusów Technicznego Chłopca. Jest też satysfakcja z tego, że Laura dociera do miejsca docelowego, gdy znalazła cel w związku z Cieniem i dążeniu do zmartwychwstania. A serial zamienia wielkanocną odmowę służby - odwołując wiosnę i coroczne odrodzenie natury - w imponujący pokaz mocy, który sugeruje, że dni tych bogów zmagały się z drobnymi problemami lub odczuwały przekonanie, że inne bóstwa zniknęły. W „Come to Jesus” przedstawiono kilka rzeczywistych stawek, które, o ile jest to możliwe, biorąc pod uwagę marzycielski charakter jego prezentacji, opierają fabułę na pozorach rzeczywistości, sprawiając, że cień nie mógł zebrać przeszłości siedem odcinków wydaje się nieco bardziej zasłużonych, nawet jeśli niekoniecznie rozwiązuje to problem jego nudnego bohatera.

Wydaje się jednak, że zakończenie jest całkowicie uzależnione od wiadomości, że sezon 2 amerykańskich bogów trafi na nasze telewizory w 2018 roku. Siła finału wynika w dużej mierze z wiadomości o kontynuacji produkcji, a nie z niczego, co faktycznie osiągnięto w ramy ostatniej godziny sezonu. Dzieje się tak ogromnie, ale prawie wszystko sprowadza się do położenia podwalin pod przyszłe wydarzenia. W ten sposób serial American Gods zawdzięcza więcej powieści - nie tylko powieści Gaimana, ale także samych powieści - niż samej historii i bohaterom; przedstawia także cały sezon telewizyjny jako rozdział znacznie większej historii. To naprawdę nie jest nic nowego. Wszystkie pięć sezonów The Wire często mówi się w ten sposób. Ale w przeciwieństwie do The Wire, American Gods zastrzega wszelkie konkluzje dla samej „książki”, a nie jej rozdziałów.

Image

Nie oznacza to, że w „Przyjściu do Jezusa” nie ma wiele do życzenia. Godzina jest równie zabawna, jak każda inna, która przyszła wcześniej, a przybycie Jeremy'ego Daviesa jako jednego z wielu jezusów sprawia, że ​​w finale jest więcej niż jeden zabawny. Jeśli jest jeden ważny aspekt, który poprawił serial, to znajomość wartości Laury Moon i uczynienie z niej bohatera tak samo jak jej męża. Emily Browning lubi niesamowitą chemię z Szalonym Sweeneyem Pabla Schreibera, a przy odrobinie szczęścia Fuller i Green zrobią wszystko, co w ich mocy, aby utrzymać tę dwójkę razem, nawet gdy rysuje się strony i Pan Środa dąży do eskalacji napięć między rywalizującymi bogami.

To powiedziawszy, środowe odkrycie, choć imponujące wizualnie, wydawało się nieco pośpieszne i potrzebuje pewnego kontekstowego znaczenia w związku z tym, dlaczego Cień może być skłonny dbać o coś więcej niż jakąkolwiek wcześniejszą wiedzę o nordyckim bóstwie. W tym względzie American Gods ujawnia stopień, w jakim nie tylko nie całkowicie oddzielił się od materiału źródłowego lub doświadczenia czytania vs. jako powód do rezygnacji z uwzględnienia niektórych momentów potencjalnie niezbędnej ekspozycji. Stwarza ciekawe poleganie na materiale źródłowym i świadomość tego, że pozwala odbiorcom na bieżąco śledzić wszystko, co dzieje się w ciągu godziny.

Podsumowując, „Come to Jesus” kończy pierwszy sezon American Gods, dochodząc do początku prawdziwej historii w obiecującym, czasem zagadkowym finale, który obiecuje większe nagrody. Po cudownym, ekscytującym, choć nieco nierównym pierwszym sezonie, łatwo w to uwierzyć.

American Gods będzie kontynuowany w sezonie 2 w 2018 roku na Starz.