American Gods: Gillian Anderson i Peter Stormare Shine in Episode 2

American Gods: Gillian Anderson i Peter Stormare Shine in Episode 2
American Gods: Gillian Anderson i Peter Stormare Shine in Episode 2

Wideo: American Gods Ep2 - Czernobog Introduction 2024, Lipiec

Wideo: American Gods Ep2 - Czernobog Introduction 2024, Lipiec
Anonim

Dwa epizody w American Gods udowodniły, że jedna rzecz jest z pewnością prawdą: chociaż ma on w zasadzie niewdzięczną pracę, Ricky Whittle robi, co w jego mocy, aby Shadow Moon był tak interesujący, jak to możliwe. Shadow, ustawiony jako oczy publiczności, niczego nie kieruje; nie może dyktować warunków serii ani podejmować decyzji, które wpłyną na serial w jakikolwiek znaczący sposób. Shadow ma reagować na sytuacje, zwykle z niedowierzaniem, gdy on i Mr. Wednesday przemierzają Amerykę w poszukiwaniu kumpli starego oszusta na wojnę, która jest na horyzoncie. To ciężka praca.

W drugiej godzinie serialu odbija się między zdezorientowanym, wściekłym i zdezorientowanym, co w gruncie rzeczy organizuje wielkie występy, takie jak Ian McShane, Peter Stormare, i, we wspaniałym wyglądzie w dużym pudełkowym zestawie wyświetlaczy HD TV, Gillian Anderson jako interpretacja nowego boga Media. To wszystko jest na początku serii, ponieważ Bryan Fuller i Michael Green powoli wprowadzają odbiorców w historię poprzez oszałamiające doświadczenia i odkrycia Shadow, ale wraz z rozwojem „The Secret of Spoons” pokazuje, jak ważną rolę odgrywa Whittle gra, jednocześnie ujawniając, jak trudno jest sprawić, by jego postać była czymś więcej niż pustą tablicą, która ma ułatwiać występy wokół niego.

Image

Jest kilka takich występów w ciągu kolejnej stylowej godziny telewizji, która czasem wydaje się, że są to dwa programy połączone w jeden. W przeciwieństwie do zeszłotygodniowej premiery, w której wykorzystano logikę snów, aby dostać się do scen i przejść z nich, a także rozwinąć fabułę, „Sekret łyżek” jest znacznie prostszą godziną, jednak przenosi się w odległe, pozbawione słów sceny z mniejszym sukcesem niż godzina to było wcześniej. Ten odcinek prawdopodobnie byłby w porządku, gdyby nie długa, cicha sekwencja Cienia pakującego się i sprzątającego dom, który dzielił z żoną, dopóki palce nie krwawiły. Ujęcie penisa Robbiego - zarówno na telefonie Laury, jak i na wyimaginowanej fotografii w ramce na komodzie - humorystycznie podkreśla sprzeczne emocje, które cień ma dla Laury w tej chwili, ale trudno nie myśleć, że cała sekwencja nie mogłaby zostać zsumowana z niewielką ilością więcej niż ujęcie księżycowego lądownika Robbiego, poruszającej się ciężarówki i twardych, ale mądrych rad pana Środa. Ostatecznie, podobnie jak premiera, American Gods ma jeszcze kilka rzeczy do zrobienia w odniesieniu do tempa i znalezienia właściwej równowagi między obrazowaniem a fabułą, ale wraz z upływem drugiej godziny pojawiają się wskazówki, że się tam dostanie.

Image

W tej chwili American Gods wciąż znajduje się w fazie wstępnej, co jest w porządku, o ile nadal ma czas na rodzaj otwierających sekwencji, które zostały potraktowane przez pierwsze dwa tygodnie. Przejście od upuszczania krwi Wikingów do Orlando Jones jako ostro ubrany pan Nancy (lub Anansi), przemawiający do grupy jeńców z końca XVII wieku przeznaczonych do niewolnictwa w Ameryce, przełamujących czarne doświadczenia na następne kilkaset lat i zachęcający do krótkiego - żywy, ale zapalający bunt, który wyklucza przybycie boga na amerykańską ziemię. Te otwarcia to idealny czas na tak potężne chwile wprowadzające, a Jones zapewnia niesamowity występ, który podkreśla sposób, w jaki natychmiast podąża za bardzo niepokojącym widokiem linczu Cienia z rąk beztwarzowych stworów Technical Boya pod koniec premiery.

Emocje i konfiguracja przybycia Anansiego dramatycznie kontrastuje ze spotkaniem Cienia z Mediami. Anderson jest wspaniała, chociaż (a może szczególnie dlatego, że technicznie nie dzieli ekranu z Whittle), ale pojawia się na wielu ekranach jako Lucille Ball - choć poświęca trochę czasu, by zaznaczyć, że w tym przypadku jest Lucy Ricardo, co dodaje rozszczepienia włosów element osobowości nowego boga i jej wszechobecnej obecności na ekranie. Choć wprowadzenie Media jest tak urocze, to tylko to: i wprowadzenie, które ułatwia niewiele więcej niż krótkie pytanie Shadow'a o jego zdrowie psychiczne i przywraca godzinę do pana McShane'a, który mówi swojemu towarzyszowi podróży: „Świat jest szalony albo ty są ”i„ Są większe ofiary, o które można prosić, niż zwariować ”.

Środkowe bryłki mądrości są słownym odpowiednikiem monety, którą wyciąga z powietrza: wszystko wydaje się czymś więcej niż nieco kusząco oszustwem, które jest częścią uroku postaci. Ten urok odgrywa dużą rolę później, gdy Shadow i Wednesday przybywają do Chicago, niosąc prezenty dla sióstr Zorya - z których dwie są wspaniale grane przez Chloris Leachman i tajną broń Baskets Martha Kelly - oraz wiecznie palącego, kochającego warcaby słowiańskiego Petera Stormare'a Bóg ciemności.

Image

Znów American Gods obciąża symboliką i stylem, często ze szkodą dla postępu fabuły. Cały trzeci akt - obiad ugotowany przez siostry Zoryi i warcaby łączą Czernoboga z Cieniem - trwa dłużej niż powinien, i chociaż prowadzi do pewnego rodzaju klifu, w którym Shadow znów stawia zakład z kimś, kogo prawdopodobnie nie powinien mieć a bogowie udowadniający, że przede wszystkim są hustlerami, wydaje się, że „The Secret of Spoons” mógł tutaj zawrzeć historię Shadow / Czernobog, zamiast czekać do przyszłego tygodnia, aby zilustrować, jak to jest, że człowiek, który zasłużył na pana Środowa hojność wydostanie się z zawdzięczania bogu szansy na uderzenie w czaszkę krwawiącym młotem.

Chociaż tempo wydaje się być wyłączone (trochę przypomina pierwszą połowę sezonu 3 Hannibala), pokazany styl jest jednym z najlepszych w telewizji, ponieważ reżyser David Slade zapewnia wspaniałą wizualnie godzinę, która, mimo że nie jest tak podobna ambitny, jak premiera serialu, jest nadal ekscytujący do oglądania.

Dodatkowe przemyślenia:

(Zwykle nie są to części naszych recenzji, ale nie było wspominając o scenach Bilquis w odcinku 2, więc możemy włączyć je do cotygodniowej relacji American Gods. Zobaczymy, jak to będzie.)

Bilquis nie prowadzi w tym tygodniu żadnego dialogu, a jej sceny znów nie mają nic wspólnego z większą historią, która się dzieje. A jednak widząc, jak pożera serię erotycznie naładowanych wielbicieli, zanim zacznie marzyć o muzeum lub pójdzie do muzeum, by spojrzeć na idola zrobionego na jej podobieństwo i wyobrazić sobie, że jest ubrana w biżuterię, którą kiedyś nosiła, nadal czuje się niebezpiecznie związana ze wszystkim, co się dzieje. To fascynująca sekwencja, nawet jeśli niekoniecznie wiąże się bezpośrednio z nadrzędną fabułą - lub jeszcze nie. Podobnie jak wprowadzenie Jonesa, to interludium do buduaru Bilquis zapewnia wczesny dostęp do postaci, która odgrywa większą rolę. Ekonomia wykorzystywania czasu na ekranie, aby uczynić tych prawie zapomnianych bogów częścią historii, jest prawdopodobnie również sprytna na dłuższą metę, ponieważ powstrzyma stosunkowo krótki sezon od wydania zrzutu informacji w chwili, gdy postacie te zaczynają mieć znaczenie bezpośrednia historia pod ręką. Tak czy inaczej, dwa odcinki w środku i już nie wyglądałoby to na odcinek American Gods bez dziwnego, na przykład tego z udziałem Bilquis.

American Gods będzie kontynuowany w następną niedzielę z „Head Full of Snow” @ 21:00 na Starz.

Zdjęcia: Starz